Ta strona używa plików cookies.
Polityka cookies    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
Kocham Radzyń Podlaski

  Kochamy nasze miasto i jesteśmy z niego dumni!

POZNAJCIE

50-ciu Polaków za jednego Niemca

Robert Mazurek

30 maja 1940 r. w lesie koło Planty (gm. Wohyń) hitlerowcy zamordowali 51 mężczyzn. Większość z nich pochodziło z Rudna, miejscowości położonej w sąsiednim powiecie parczewskim (gm. Milanów). Zbrodnia została dokonana w odwecie za śmierć niemieckiego kolonisty.

Mieszkańcy Rudna charakteryzowali się dużym przywiązaniem do Ojczyzny i wartości chrześcijańskich. To tutaj w okresie prześladowań unitów znajdował się jeden z ważniejszych ruchów oporu na Podlasiu. Podczas II wojny światowej wiele osób angażowało się w działalność organizacji podziemnych. Niemcy podejrzewali, że w Rudnie ukrywana jest znaczna ilość broni. Było to powodem pogróżek, jakie na dwa tygodnie przed bestialskim mordem pod adresem mieszkańców kierował Adolf Dykow, znany powszechnie kat ludności tej części Podlasia. Czarę goryczy przelało zabicie w nieznanych bliżej okolicznościach Niemca. Miało to miejsce 28 lub 29 maja 1940 r. w lesie Górki, na torach linii kolejowej Łuków-Lublin (pomiędzy Parczewem a Milanowem). W odwecie za ten akt nieposłuszeństwa niemiecki okupant chciał wymordować mieszkańców Milanowa, w myśl stosowanej zasady ,,50-ciu Polaków za jednego Niemca”. Jednak wójtowi (o nazwisku Schultz) udało się zażegnać niebezpieczeństwo grożące wsi. Najprawdopodobniej to on zasugerował, że „bandyci” pochodzą z Rudna.

Rankiem 30 maja 1940 r. do Rudna przyjechały dwa niemieckie samochody ciężarowe. Jeden zatrzymał się na początku wsi od strony Parczewa, a drugi pojechał na koniec miejscowości. Wysiadło po kilku Niemców, którzy prowadzili łapankę. W większości byli to volksdeutsche, niemieccy osadnicy z pobliskich wsi Cichostów i Okalew. Mieszkańcy zostali zaskoczeni urządzoną obławą, dlatego nawet nie podejmowali próby ucieczki. Tylko nieliczni chcieli ukryć się w pobliskim lesie, przez co narażali się na ostrzał. W ten sposób jako pierwszy zginął Józef Robak. Schwytanych mężczyzn (ok. 170) zaprowadzono pod kościół, który znajdował się w centralnej części wsi. Ze szkoły wyciągnęli kierownika Antoniego Zagańczyka oraz nauczyciela Tomasza Kowaluka. Oficer dowodzący akcją kazał też przyprowadzić ks. Romana Ryczkowskiego. Wszyscy byli przekonani, że zostaną wywiezieni na roboty do Niemiec. Jednak stało się inaczej – mężczyźni zostali poprowadzeni przez wieś, a następnie gościńcem w stronę odległego o 2 kilometry lasu. W pewnym momencie z braku sił upadł 70-letni mężczyzna. Wtedy Niemcy zatrzymali kolumnę i dokonali selekcji wybierając 50 osób do rozstrzelania. W przeważającej części byli to mieszkańcy Rudna (ok. 40 osób), dwóch Żydów z Wohynia, kilku mieszkańców Warszawy oraz sąsiednich wsi, którzy przypadkowo znaleźli się w Rudnie w czasie łapanki. Zwolnionym kazano szybko wracać na wieś nie oglądając się za siebie.

Na miejsce zbrodni Niemcy wybrali leśną polanę w pobliżu miejscowości Planta. Schwytani, podzieleni na dwie grupy, zostali ułożeni rzędem w wykopanym dole a następnie rozstrzelani z karabinu maszynowego. Osoby, które nie padły trupem od razu, były dobijane strzałem w tył głowy. Potwierdziła to późniejsza ekshumacja zwłok. Zamordowanych przysypano ziemią po czym dokonano mordu na drugiej grupie. Według przekazów, ks. Roman Ryczkowski chciał oddać życie za wszystkich. Trzykrotnie odprowadzany na drogę do Rudna za każdym razem powracał, klękał nad pomordowanymi i modlił się. Zginał jako ostatni. Mogiłę przysypano ziemią i jeżdżono po niej samochodami w celu zatarcia śladów zbrodni.

Pomordowanych ekshumowano 22 kwietnia 1945 r. Dzień później przewieziono ich szczątki na cmentarz parafialny w Rudnie, gdzie po uroczystej mszy św. złożono we wspólnej mogile. W miejscu rozstrzelania postawiono drewniany krzyż. W 50. rocznicę tragicznych wydarzeń ks. bp Jan Mazur w lesie koło Planty odprawił mszę św., podczas której poświęcony został krzyż oraz głaz z pamiątkowy tablicą. Wcześniej było to niemożliwe, gdyż tereny te były zajmowane przez wojsko. Wyryty napis na tablicy głosi: OFIAROM / ZBRODNI HITLEROWSKIEJ / DOKONANEJ NA MIESZKAŃCACH / WSI RUDNO / W DNIU 30 MAJA 1940 R. /.

Podczas pacyfikacji mieszkańców wsi Rudno zginęło w sumie 51 osób. Do chwili obecnej ustalono nazwiska 44 z nich. Są to: ks. Ryczkowski Roman (38 lat), kierownik szkoły Zagańczyk Antoni (30 lat), nauczyciel Kowaluk Tomasz (33 lata), student Bobruk Michał (28 lat), Burzec Feliks (22 lata), Butrym Stanisław (33 lata), Cięciesz Seweryn (35 lat), Czuryło Stanisław (42 lata), Daniłko Ludwik (32 lata), Deryło Stanisław (26 lat), Denisiuk Antoni (62 lata), Furman Józef (27 lat), Iwaszko Józef (28 lat), Kiszewski Jerzy, Kucyk Mikołaj (40 lat), Kucyk Piotr (23 lata), Kucyk Piotr (32 lata), Kucyk Szymon (46 lat), Kuzko Józef (20 lat), Kuzko Piotr (35 lat), Kwasowiec Czesław (21 lat), Łapiuk Władysław (25 lat), Mazyruk Ludwik (29 lat), Michalski Józef (29 lat), Parać Stanisław (26 lat), Pruszczak Franciszek (30 lat), Przybylski Leon, Rachubik Feliks (34 lata), Rachubik Jan (23 lata), Rachubik Jan (21 lat), Robak Józef (45 lat), Rybiński Jan (23 lata), Rybiński Władysław (28 lat), Sienkiewicz Jan (29 lat), Sienkiewicz Stanisław (21 lat), Szczygieł Franciszek (26 lat), Szczygieł Ludwik (21 lat), Szwaj Józef (26 lat), Waciuta Karol (35 lat), Watyruk Ludwik (28 lat), Wołowik Józef (31 lat), Wołowik Stefan (40 lat), Wołowik Wincenty (25 lat) i Zając Franciszek (23 lata).

Cześć ich pamięci!

image003
image004
image001
image002
image006
image005
image012
image007
image009
image011
image013
image008
image010

Komentarze obsługiwane przez CComment

Kategoria: