W piątek 13 czerwca 2025 roku odbyło się kolejne spotkanie w ramach „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. Gościem była Maja Wolny – podróżniczka, dziennikarka i autorka książki „Pociąg do Imperium. Podróże po współczesnej Rosji”. Publiczność miała okazję zajrzeć za zasłonę propagandy, usłyszeć o realiach życia w putinowskiej Rosji, o lęku, który towarzyszy każdemu krokowi, i o tym, dlaczego wolność – również reporterska – bywa okupiona wysoką ceną.
Tym razem wydarzenie odbyło się we wnętrzach pałacu Potockich, które na co dzień służą jako sala koncertowa Państwowej Szkoły Muzycznej im. Karola Lipińskiego. Była to już 56. edycja „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” – cyklu spotkań, które przybliżają mieszkańcom Radzynia świat widziany oczami ludzi z pasją, odwagą i otwartością. Taką osobą niewątpliwie jest Maja Wolny.
Wieczór rozpoczął się od powitania gości przez Roberta Mazurka, prezesa Radzyńskiego Stowarzyszenia „Podróżnik”, który poprowadził spotkanie: – To już kolejna okazja, by wspólnie przenieść się w najdalsze zakątki naszego świata, poznać fascynujące historie i doświadczyć niezwykłych przygód z pierwszej ręki. Maja Wolny to nie tylko podróżniczka, ale też pisarka i dziennikarka, autorka książki „Pociąg do Imperium. Podróże po współczesnej Rosji”, dzięki której spojrzymy dziś na Rosję z innej, niż stereotypowa, perspektywy.
Na pytanie Roberta Mazurka, co kojarzy jej się z Radzyniem, dziennikarka odpowiedziała szczerze: – Jeżdżę po Polsce, spotykam się z czytelnikami w różnych miejscach, ale to jest najpiękniejsze. Jeszcze nigdy nie byłam w pałacu.
Pociąg do Wschodu
– Zawsze miałam pociąg do Wschodu – przyznała Maja Wolny już na początku spotkania, zapytana o genezę swojej fascynacji Rosją. Już jako nastolatka zetknęła się z burzliwym momentem historii ZSRR. – W sierpniu 1991 roku pojechałam na obóz do Odessy. To był ostatni okres istnienia Związku Radzieckiego. Właśnie wtedy rozpoczął się pucz Janajewa. Już od najmłodszych lat miałam reporterskie szczęście, bo znalazłam się w ważnej dla dziejów tego kraju chwili – opowiadała.
Podwaliny dla dziennikarskiej ciekawości stworzyły też rodzinne historie: ciotka rusycystka czy dziadkowie, którzy w latach 30. XX wieku wyjechali uczyć do Pińska, gdzie poznali inną nauczycielską rodzinę – Marię i Józefa Kapuścińskich z synem Rysiem, późniejszą legendą polskiego reportażu. Wiele lat później również Maja Wolny miała okazję spotkać Ryszarda Kapuścińskiego. – Jako bardzo młoda stażystka pracowałam w redakcji „Polityki”, gdzie był już wtedy emerytowanym redaktorem. Mogłam z nim rozmawiać na korytarzu, o tekstach, o podróżach. To było niesamowite. W liceum przeczytałam jego „Imperium”. Ta książka zmieniła moje życie – wyznała, dodając, iż znany pisarz miał w sobie luz bywalca świata, ogromne życiowe doświadczenie, a jednocześnie w sobie delikatność niemalże dziecka, które czymś zachwyca i wie, że nie musi nikogo udawać.
Dziennikarka wyjaśniła też, dlaczego tak bardzo lubi jeździć pociągiem, zwłaszcza koleją transsyberyjską. – Wtedy człowiek wchodzi w trans, puls dostosowuje się do stukotu kół. To niezwykłe móc oglądać zmieniający się za oknem świat, doświadczać różnych scenerii przygody, widzieć straszną biedę, rozpacz, a jednocześnie piękną przyrodę. Jednak choć od 20 lat jeżdżę do Rosji, nie mogę powiedzieć, że jestem wielką jej znawczynią, bo chyba nikt tego nie może powiedzieć o tak olbrzymim kraju – podkreśliła.
Najtrudniejsza wyprawa
To właśnie pociąg był jej środkiem transportu podczas najtrudniejszej wyprawy do Rosji latem 2022 roku, kilka miesięcy po inwazji na Ukrainę, kiedy z Federacji Rosyjskiej wycofano wszystkich korespondentów, odwołano korpusy dyplomatyczne. – To było dwa dni po ogłoszeniu przez Putina mobilizacji, więc blady strach padł na wszystkich Rosjan, którzy jeszcze kilka miesięcy wcześniej uważali, że nie ma żadnej wojny, a Zachód przesadza; że to jedynie niewielkie działania porównywalne z ćwiczeniami – opowiadała.
Ponieważ mąż pisarki jest Belgiem, a ona ma podwójne obywatelstwo, do Rosji udało jej się wjechać na belgijski paszport jako turystka z napisanym przez siebie programem wycieczkowym i małym plecaczkiem, który w jednej trzeciej wypełniała gotówka. Były to nie tylko ruble, ale i 2000 euro dla przyjaciela z Syberii, któremu z powodu sankcji nie można było przelać pieniędzy z Zachodu. – Czułam się, jakbym dźwigała ciężar większy niż plecak. Bałam się, że mnie okradną, że stracę wszystko, ale najbardziej bałam się systemu – przyznała.
Zastała zastraszonych, zdezorientowanych, zmanipulowanych przez kremlowską propagandę i poddanych olbrzymiej presji ludzi. Pomimo perfekcyjnej znajomości języka rosyjskiego traktowano ją chłodno, z dystansem, a czasem wręcz z wrogością. – Na szczęście przed wyjazdem posłuchałam mądrych osób, które poradziły mi, bym wykasowała z telefonu wszystkie fotografie mające coś wspólnego z Ukrainą i Ukraińcami. Okazało się to zbawienne, bo kilka razy zażądano ode mnie komórki, np. konduktorka w pociągu po przejrzeniu telefonu w kategoryczny sposób kazała mi usunąć zdjęcia z... korytarza. Podczas tej podróży doświadczyłam ze strony Rosjan wiele wrogich reakcji. Życzliwość okazały jedynie osoby, które znałam wcześniej, albo mieszkające na dalekiej prowincji. Natomiast w miastach przerażające było to, że ludzie w ogóle nie patrzyli sobie w oczy. W metrze odsuwano się ode mnie, a kiedy pytałam o godzinę czy stację, na jakiej miałam wysiąść, ludzie się odwracali – mówiła.
Zmanipulowana prawda
Zbierając materiał do książki „Pociąg do Imperium. Podróże po współczesnej Rosji”, Maja Wolny zapytała 106 osób o wojnę z Ukrainą. Jedynie dwie osoby powiedziały wprost, że Rosja jest agresorem. – Jednak nie znaczy to, że pozostałe 104 były zagorzałymi putinistami dyszącymi nienawiścią do Ukraińców. Byli to ludzie, mający uśmiech na twarzy, spokój, komfort, zadowolenie z życia społecznego. Popierali inwazję, tłumacząc np. ataki Rosjan na obiekty cywilne, że jak to na wojnie – pomyłki się zdarzają. Pozostałe osoby, z którymi rozmawiałam, wszystkiego się bały, były pogrążone w depresji, niemocy, marazmie. Mówiły, że straciły nadzieję nie tylko na przyszłość, ale odebrano im także ich przeszłość i teraźniejsze – opowiadała dziennikarka. Na jej pytanie, dlaczego się nie buntują, słyszała: „Bo my nie jesteśmy tacy jak wy. Jak coś się wam nie podoba, wychodzicie na ulice, protestujecie. Rosjanin natomiast idzie do swojego mieszkania, nastawia herbatę, płacze nad nią, idzie spać, wstaje następnego dnia i żyje dalej”. – To przygnębiające uczucie, kiedy jesteś w kraju, gdzie ludziom rzeczywiście odebrano wolność i oni się z tym pogodzili – stwierdziła Maja Wolny.
Jedna z opowieści zapadła jej szczególnie w pamięć. – Kobieta, dyrektorka muzeum, matka czworga dzieci. Kolega jej syna zginął na froncie. Gdy zapytałam, co by było, gdyby to był jej syn, odpowiedziała: „Ty nic nie rozumiesz. Nie wolno myśleć w kategoriach strachu. Wy w Europie jesteście egoistami”. I dodała, że Rosja ma misję oczyszczenia świata, że Moskwa jest trzecim Rzymem. Słuchałam z niedowierzaniem. Takie opinie nie należały do rzadkości. Nie padały one z ust prostych ludzi, ale dziennikarzy, akademików – podkreśliła. Przyznała również, że Rosjanie nie mówią o pokoju, bo nie mieści się on w ich świecie. – Uważają, że oni nie zaczęli tej wojny, ale Zachód i Ameryka, więc skoro nie są agresorami, to nie w ich gestii leży zakończenie konfliktu – relacjonowała Maja Wolny.
Jak zaznaczyła reporterka, w takim przekonaniu utwierdza Rosjan wszechobecna propaganda, która działa subtelnie, wręcz estetycznie. Przykład? Film dokumentalny o trzech kobietach w mundurach, sympatycznych, ciepłych, z codziennym życiem. Dopiero po kilkudziesięciu minutach widz dowiaduje się, że wszystkie zginęły z rąk Ukraińców. – To, w jaki sposób pewne sprawy pokazywane są w telewizji, sprawia, iż człowiek zastanawia się czy to fotomontaż, czy dzieje się to naprawdę. W pewnym momencie miałam taką gonitwę myśli, że musiałam do kogoś zadzwonić, by zrobić sobie sprawdzian z rzeczywistości. Rosjanie nie mają takiej możliwości, dlatego ich obraz wojny jest zupełnie inny: oni widzą wyłącznie agresję Ukraińców – przyznała.
Cień, który nie zna granic
Obecnie Maja Wolny nie może wjechać do Rosji. Kiedy w styczniu 2023 roku przekraczała granicę z Białorusią, została zatrzymana. Przesłuchania, odebranie paszportu, groźby – zakończyło się „decyzją administracyjną” o deportacji i 20-letnim zakazie wjazdu do Rosji. Zdaniem dziennikarki przyczyną były jej artykuły przetłumaczone na rosyjski, w których pokazywała prawdziwą twarz putinowskiej Rosji.
Mimo zakazu Maja Wolny znalazła sposób, by być blisko Rosji: objeżdża jej granice pociągiem lub opływa kajakiem, by patrzeć, jak cień imperium kładzie się na tereny przygraniczne. Patrzy na Rosję z zewnątrz, z rubieży: pogranicza z Kazachstanem, Azerbejdżanem, Gruzją, Państwami Bałtyckimi, Finlandią i Norwegią. I zbiera materiał na kolejną książkę.
Cichy apel
Na koniec autorka podzieliła się przesłaniem: – To nie jest tylko wojna na bomby i drony, ale też propagandowa, światopoglądowa. Każdy z nas, klikając „lubię to”, udostępniając wpis, angażuje się – czasem nieświadomie – w tę wojnę. Dlatego jeśli mogę odegrać jakąś najmniejszą, milimetrową rolę, to chcę przypominać, że nadrzędną wartością jest pokój i do tego wszyscy powinniśmy dążyć. To była też myśl śp. papieża Franciszka, który był w tej kwestii tak koszmarnie niezrozumiany chociażby przez naszą część Europy – podsumowała Maja Wolny.
Na zakończenie głos zabrał starosta Szczepan Niebrzegowski, który wręczył dziennikarce upominek w imieniu powiatu. Tradycyjnie też Robert Mazurek przekazał gościowi wieczoru przygotowaną specjalnie na tę okazję karykaturę, a także pamiątkowy medal „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”.
Honorowy patronat nad wydarzeniem objęli Marszałek Województwa Lubelskiego Jarosław Stawiarski oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski. Spotkanie sponsorowali: firma Master, PSB Mrówka, Nadleśnictwo Radzyń Podlaski oraz Bank Spółdzielczy w Radzyniu Podlaskim. Patronat medialny sprawowali: ogólnopolski magazyn „Kontynenty”, TVP3 Lublin, Radio Lublin, „Dziennik Wschodni”, Katolickie Radio Podlasie, „Echo Katolickie”, „Słowo Podlasia”, „Wspólnota Radzyńska” oraz portale Podlasie24, Podlaski.info i Kocham Radzyń Podlaski.
Spotkanie zostało zrealizowane przy wsparciu Miasta Radzyń Podlaski oraz Powiatu Radzyńskiego.
Jolanta Krasnowska-Dyńka
Komentarze obsługiwane przez CComment